Jako, że moje życie się nieco odmieniło,to i strona www musiała się zmienić. Zapraszam na nową stronę, na której piszę o edukacji: www.DorotaPiwowarska.pl

A to jest mój blog, który pisałam od 2007r.
To strona o edukacji. O edukacji niekonwencjonalnej, ciekawej. Niekoniecznie regularnej i systematycznej, ale na pewno twórczej i zabawnej.
A o domowej w szczególności. Piszę ją jako mama dwojga dzieci , które były nauczane tą metodą .
Jeśli jesteś rodzicem, który troszczy się o swoje dziecko , i dla którego system szkolny nie ma oferty edukacyjnej lub jeśli jesteś nauczycielem i czujesz, że w sobie pasję do nauczania a system
szkolny Cię ogranicza, to zapraszam Cię do lektury mojego bloga.

Zamieszczam tutaj moje osobiste przemyślenia, różne informacje, rozwiązania wynikające z doświadczenia oraz
porady czysto praktyczne, nie stanowiące porad prawnych,
finansowych, psychologicznych.

EDUKACJA DOMOWA

EDUKACJA DOMOWA(HOMESCHOOLING)
to pojęcie, które coraz częściej wchodzi do języka polskiego, a przyszło ... chyba z Zachodu. Nie jestem naukowcem, tylko matką, więc niewiele mnie to obchodzi:-)) Fachowo- to przejęcie odpowiedzialności za edukację swojego dziecka w swoje ręce. Często ludzie mylą ED z indywidualnym tokiem nauczania. W ED to rodzic uczy dziecko (lub organizuje mu naukę) w sposób, który wydaje się dla niego najbardziej odpowiedni, dopasowany do (naprawdę!) indywidualnych potrzeb i możliwości percepcyjnych dziecka, jego zainteresowań i uzdolnień.

W Polsce, widząc, że system szkolny jest niewydolny, rodzice podejmują coraz więcej inicjatyw na rzecz nauki swoich pociech. Zakładają własne szkoły, zatrudniają korepetytorów, organizują pikniki naukowe albo zupełnie zaczynają homeschooling. Ta forma naukizyskuje coraz więcej zwolenników i coraz więcej osób się zgłasza do mnie lub innych rodzin edukujących domowo po poradę. Dlatego postanowiłam im ułatwić i jak umiem najrzetelniej przedstawić własne doświadczenia w tej sprawie.

Poniżej przedstawię niektóre z powodów, dla których ludzie decydują się na taki krok.


Edukacja Domowa jest odpowiedzią.

Jeśli tak, to jak brzmiało pytanie?

Czy szkoła , do której chodziliśmy my przygotowała nas do tego, żeby poradzić sobie w dorosłym życiu w dzisiejszym świecie? A jeśli poradzić sobie, to w jakim zakresie, w jakiej dziedzinie?

Dla mnie podstawą bytu człowieka jest Miłość. Cały czas jej szukamy, do niej tęsknimy, a gdy znajdujemy, to tracimy. I znowu szukamy.
Skąd zatem czerpiemy wiedzę na temat miłości? Czy ze szkoły? Rozpatruję tutaj pojęcie miłości nie tylko w ujęciu damsko-męskim, ale znacznie szerzej.
Wszyscy wielcy i uczeni tego świata mówili o miłości w sensie ogólnym. Do drugiej osoby, do natury, do siebie.
W jaki sposób przedstawiana jest miłość w szkole? Jest sprowadzona do miłości czysto fizycznej i omawiana na nudnych lekcjach wychowawczych.
Albo miłość do przyrody?
Jak można rozbudzić wrażliwość dziecka siedząc w obdrapanym budynku i pokazując mu zdjęcia w książce?
(o ile różny jest ten sposób nauki od tego, jaki ja „zafundowałam” moim dzieciom?).
Czy wreszcie miłość do siebie?!
No , tutaj to mogłabym książkę napisać! Jak w szkole można w ogóle coś takiego pomyśleć, a co dopiero powiedzieć!
To się w głowie nie mieści!
Czy nauczyciele lubią samych siebie?
Gdyby tak było, to szanowaliby siebie, swoje słowa i również innych, zwłaszcza uczniów. Umieliby zbudować szacunek do własnej osoby. Ciekawe, że Dalajlamie nikt nie „odpyskuje”.
Ja w szkole zawsze miałam swoje zdanie i nikt go nie szanował!
Moja córka ostatnio opowiadała historię szkolną, w której nauczycielka wystawiła na publiczne pośmiewisko jej pracę plastyczną! Gdyby nie mądrość dziecka, już nigdy nie wzięłoby do ręki ołówka! A szkoda - dla świata, bo niejedno to dziecko nam jeszcze pokaże!
Bo przecież miłość do siebie to jest również szacunek. Jak szanujesz siebie, swoje słowa i myśli, to nie pozwalasz , żeby Ci ktoś coś swojego „imputował”, a jeśli to zaakcentujesz słownie, toś głupi, boś się sprzeciwił panu i władcy klasowego – nauczycielowi i od razu masz uwagę w dzienniczku, albo obniżoną ocenę z zachowania!

Może wystarczyłoby spojrzeć na świat oczami pełnymi miłości? Więcej wybaczać, a mniej karać