Jako, że moje życie się nieco odmieniło,to i strona www musiała się zmienić. Zapraszam na nową stronę, na której piszę o edukacji: www.DorotaPiwowarska.pl

A to jest mój blog, który pisałam od 2007r.
To strona o edukacji. O edukacji niekonwencjonalnej, ciekawej. Niekoniecznie regularnej i systematycznej, ale na pewno twórczej i zabawnej.
A o domowej w szczególności. Piszę ją jako mama dwojga dzieci , które były nauczane tą metodą .
Jeśli jesteś rodzicem, który troszczy się o swoje dziecko , i dla którego system szkolny nie ma oferty edukacyjnej lub jeśli jesteś nauczycielem i czujesz, że w sobie pasję do nauczania a system
szkolny Cię ogranicza, to zapraszam Cię do lektury mojego bloga.

Zamieszczam tutaj moje osobiste przemyślenia, różne informacje, rozwiązania wynikające z doświadczenia oraz
porady czysto praktyczne, nie stanowiące porad prawnych,
finansowych, psychologicznych.

piątek, 10 października 2014

Film "Filip Neri"

Lubię filmy może i tendencyjne: coś było źle, zjawia się ktoś i to naprawia.

Takim filmem jest "FILIP NERI" niezwykły film o niezwykłym człowieku: księdzu, ale też nauczycielu i opiekunie bandy dzieciaków z nieciekawą przeszłością : kradzieży, napadów... głodnych i opuszczonych na przedmieściach XVI Rzymu.

źródło: Filmweb

Film dla całej rodziny.

Ten film pozostawił mnie z takim zapytaniem: ile jest takich dzieci na naszych przedmieściach? W naszym kraju, w naszym mieście? I czy są osoby, które mogą się nimi zaopiekować?

Pomagajmy więc tym, którym się mniej udało w życiu!

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Nas też to czeka. Zobacz efekty genialnej nauki w Chinach



Jak wrzucimy w wyszukiwarkę dwa słowa: Chiny edukacja, to znajdziemy mnóstwo pięknych zdjęć pokazujących, jak można świetnie uczyć się i wyglądać w Chinach.
Problem w tym, że to propaganda rządowa, czy coś tam. Ludzie żyją zupełnie inaczej.

Według autora filmu „Alphabet” Erwina Wagenhofen’a edukacja w Chinach wygląda zupełnie inaczej.


W filmie pokazano:

Rodzice chcą, by dzieci wzlatywały wysoko, ale je ciągle kontrolują.
Chiny- jeszcze do niedawna edukacja była bardziej różnorodna. Wszystko zmienił system oparty wyłącznie na mechanizmach rynkowych: wprowadzono współzawodnictwo, konkurencję, co doprowadziło do powstania szkół elitarnych, w których było … jeszcze więcej konkurencji i wyścigu szczurów i ogólne testowanie uczniów.
System edukacji staje się systemem opartym wyłącznie na testach. Doświadczenia Chińczyków pokazują, że  dzieci mają świetną umiejętność zdawania testów egzaminacyjnych, ale brak im umiejętności potrzebnych do funkcjonowania w życiu.
W Chinach dziecko jest przemęczone. Najdłużej na świecie się uczy i najmniej śpi. Dzieci są pozbawione prawa do odpoczynku. Zazdroszczą swoim rodzicom, że w sobotę mogą dłużej pospać i że oglądają wieczorami telewizję.
Konsekwencjami tego stanu rzeczy jest to, że chińskie dzieci wygrywają na starcie, ale przegrywają na dłuższą metę.

Wyrastają na maszyny do zdawania egzaminów. W całej historii Chin nigdy nie było jeszcze aż tak źle.W kraju gospodarczego cudu.

niedziela, 3 sierpnia 2014

śniadaniowe przyjemności


Coś na niedzielę: zamiast jajecznicy.

Nie wiem, czy u kogoś jeszcze jest taki zwyczaj. U nas w domu (wzięło się od mojej mamy, a może i wcześniej) jest tak, że w niedzielę na śniadanie koniecznie trzeba zjeść jajecznicę. Inaczej dzień jest nieudanyJ
Niekoniecznie z cebulką. Wersje są różne: ze szczypiorkiem, z cebulką, samą.

Jakiś czas temu, no może parę lat, wprowadzamy do naszego menu coś zamiast: zamiast chleba pszenicznego orkiszowe, zamiast mięsa po prostu kaszę z warzywami, zamiast kanapek po prostu surówkę z oliwą , zamiast jajek: NO NIE! Zamiast jajek to się nie da. Nie u mnie. Uwielbiam jajka w każdej postaci. Piszą, że cholesterol i takie tam, ale ja się czuję świetnie!

I chociaż jajka uwielbiam, to jemy czasami na śniadanie płatki z owocami. Ponieważ jednak płatki są dość twarde, niektórzy je gotują, a ja po prostu namaczam. Zdrowiej jest namoczyć płatki na noc, bo wtedy są lepiej przyswajalne przez organizm. Ja rzadko tak planuję śniadanie, że wiem dzień wcześniej, co mam jeść. W większości przypadków jest to spontan, z wyjątkiem oczywiście spraw wymagających uprzedniego planowaniaJ)


Mamy już płatki, namoczone. Ile moczyć? Tyle, ile siedzisz w łazience! Wstaję rano, namaczam płatki i idę do łazienki. Potem czytam, sprzątnę coś, poukładam i …. Napada mnie głód! Wtedy przypomina mi się, że w kuchni stoją namoczone płatki, budzę delikatnie rodzinę, po czym oznajmiam, że jak zaraz nie zjemy śniadania, to mama im padnie. Biegnę do kuchni, kroję owoce: mogą być truskawki, maliny, ale ja wolę brzoskwinie, jabłka, śliwki, gruszki… Płatki mieszam z jogurtem i posypuję owocami. Na koniec można dodać jogurtu greckiego (jest gęstrzy) i posypać cynamonem, rodzynkami (namoczonymi przez 20min) lub prażonym orzechami, sezamem, słonecznikiem… Pełna wolność! Smacznego! 

środa, 30 lipca 2014

Młodzi, gniewni-historia Rona Clarck'a

Pomysł na fabułę filmu- banalny i koniec przewidywalny: nietuzinkowy nauczyciel dostaje pracę w nowej szkole w jednej z najgorszych  dzielnik Nowego Jorku- Harlemie. Kradzieże, narkotyki, zabójstwa to codzienność tamtejszych dzieciaków.

To, co naprawdę dzieje się w filmie jest pokazane poprzez ludzkie emocje, które udało się reżyserowi uchwycić i wciągnąć nas w realny świat. Od razu chcemy pomóc nauczycielowi okiełznać bandę rozwrzeszczanych dzieciaków. Jest jeszcze jeden wątek: dzieciaki są czarne, dzielnica jest czarna, dyrektor i nauczyciele są czarni, a ten jeden - biały.

Ciekawe połączenie. Czy mu się ud? Od razu wiemy, że tak. Bo niby po co Amerykanie mieliby tracić dziesiątki metrów taśmy filmowej i pracy dziesiątek ludzi, gdyby finał nie był pozytywny!

Ale pytanie nie jest czy mu się uda, ale jak on to zrobi? Co będzie  tym pierwszym momentem, w którym dzieciaki przełamią wrogość i opór wobec białego nauczyciela?

Nauczyciel po pierwsze chce poznać swoich uczniów. Dlatego też udaje się do każdego dziecka do domu, by poznać jego otoczenie i rodziców. Przy tej okazji dowiaduje się, że jego uczniowie to dzieciaki niekochane, niechciane i wykorzystywane tylko do zrobienia różnych rzeczy w domu. Nie mają głosu, nikt nie słucha ich zdania i nie liczy się z ich zateresowaniami.
Co ważne, rodziców nie obchodzi los dzieci, bo mają o nich  przekonanie, że to nieudaczniki z najgorszej szkoły w mieście. Nie uczą się, nie osiągną nic i są spisane na straty.

Niestety to powszechna opinia o dzieciakach z uboższych rodzin. Ale jak nieprawdziwa!

Drugą rzeczą, którą wprowadza nauczyciel to ZASADY!
Pierwsza z nich to:     Miej duże marzenie.
Druga:                      Podejmij ryzyko.

Mówi również: mam dla was niespodziankę: dzisiaj nie będzie lekcji.

To, co mu się udało to fakt, że dzieciaki zainteresowały się na chwilę. Co za palant zawraca nam gitarę jakimiś zasadami? Co to są zasady i po co?
Jednak druga strona próbuje swoich sił w wnerwianiu nauczyciela. Robią po cichu zakłady: jak długo z nimi wytrzyma.

Czy dzieciaki są jakiejś bardzo okrutne?
Może niekoniecznie. Może należało by powiedzieć, że sprytne i zestresowane. Boją się, że nauczyciel odejdzie, jak 3 poprzednich, boją się związać, to to oznaczało by dla nich olbrzymią zmianę i wyzwanie, na które nie są gotowe.

Inną ważną regułą, którą wprowadził było:

                              JESTEŚMY RODZINĄ.
                              SZANUJEMY SIĘ

Opór przełamywał się stopniowo. Drobne zmiany każdego dnia.

Słowo klucz to KONSEKWENCJA.

Trudno buduje się zaufanie. Łatwo je też nadwerężyć. Ale bez relacji, bez obopólneo zaufania trudn jest przekazywać komuś wiedzę. To znaczy przekazywać sobie można, ale bezowocnie i tylko w jedną stronę. 

Edukacja polega na wymianie. Wymianie relacji, potem wiedzy. I dlaczego miałoby to się odbywać w jedną stronę? Dlaczego tylko nauczyciel ma uczyć ucznia a nie odwrotnie? 

Ale nie będę opisywać całego filmu! warto go obejrzeć samemu. 


Film można obejrzeć tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=rWj8BXSWu-w

wtorek, 29 lipca 2014

zachowuję się jak prawdziwy kajakarz...




Nasze kajaki "porzucone" pod skarpą, na której były przepyszne jeżyny.

meandry rzeki Rawki
Dzisiaj zachowywałam się jak prawdziwy kajakarz. Siedząc na środku rzeki, oddawałam się błogiemu lenistwu, kiedy nagle usłyszałam krzyk mojego dziecka.
Podziwiam moje dzieciaki. Świetnie radzą sobie w trudnych warunkach bojowych na rzece.
Rawka jest naprawdę piękną rzeką i jeśli komuś marzy się przygoda, to się nie zawiedzie. Nie jest to rzeka dla początkujących lub dla tych, co chcą w spokoju pomachać wiosłem. To rzeka dla podróżników, szukających przygód i niestrudzonych sportowców. Trzeba się czasem schylić pod opadającym konarem  składając się jak scyzoryk, czasem trzeba machać wiosłem szybciej, czasem wolniej. Trzeba wiedzieć, kiedy należy wziąć jakąś przeszkodę szybko, a kiedy baaaardzo wolno.  
Nie raz nam się kajak przechylił i było dużo krzyku, bo nalała się woda górą. Dzieciaki w kajaku znalazły żabę i trzeba było szybko zrobić postój, żeby pozbyć się pasażera, który nie wiosłuje. Tak,  tak. Warunki są ostre. Kto nie wiosłuje, ten wypada z gry! No, może z wyjątkiem mamy, która ma jakiś inny potajemny układ z tatą, który ochoczo wiosłuje za mamę też!
Są chwile, kiedy można być trochę rozleniwionym, a są takie jak ta, że kajak się chybocze, bo dopłynęliśmy do olbrzymiego drzewa, które się zwaliło podczas ostatniej burzy. I nie można się już beztrosko opalać, ani zajadać czekoladowych batoników. Pora wziąć się w garść, skupić się i przemyśleć: przenoska czy damy radę to jakoś opłynąć. Przenoska oznacza tyle, że trzeba dobić do brzegu (trzeba najpierw znaleźć dogodne miejsce), wysiąść z kajaka, przenieść kajak, który nie waży tyle, co piórko i dalej zwodować, usadowić się ponownie, odepchnąć się wiosłami i szczęśliwie płynąć dalej. I to wszystko we dwie osoby. Piszę, że we dwie jest niby trudniej.  Tak mówi mój mąż, gdy narzeka, kiedy moje wiosko nie robi tego, co on chce. Śmiejemy się, że mój bluethooth się popsuł. I do tego dochodzi jeszcze głód, bo nie można jeść na zawołanie, dochodzi niewygoda, bo po kilku godzinach siedzenia pupa boli i nogi drętwieją i dochodzi jeszcze najgorsze! –Maaamaa- weź te straszne muchy końskie!-krzyczał mój 16-letni syn jak małe dziecko. To efekt tego, że na śniadanie zjadł tylko małą kanapeczkę i teraz jest jego czas na drugie śniadanie. A my na wodzie! I co robić???
Z głodu nie można sobie żartować, a szczególnie, nie można żartować, gdy godne jest dziecko. Nawet 16-letnie ma prawo do jedzenia. A nawet i obowiązek. Bo nawet bardziej się opłaca dziecko nakarmić, niż wysłuchiwać narzekania na końskie muchy, niebieskie ważki, skaczące  koniki, czy inne latające paskudztwa.  W tym miejscu chcę przeprosić wszystkich biologów, przyrodników i innych pasjonatów tych stworzeń, ale moim celem nie było obrażanie niczyichś uczuć, a jedynie oddanie klimatu narzekania.
Gdybym pierwszy raz popłynęła na jakąś rzekę szeroką, wygodną bez przenosek, z eleganckimi polami biwakowymi, to chyba by mnie to nie zachwyciło. I nie było by o czym pisać. 

poniedziałek, 28 lipca 2014

wdzięczność

Obudziłam się w takim pięknym miejscu. Okna w pokoju są niezwykle duże, że jak tylko otwieram oczy, to od razu widać świat. I to słońce przedzierające się przez drzewa.
Słońce widać wstało już dawno, bo oświetla z wysoka korony drzew, ptaki się już nie wydzierają jak to o czwartej rano:-))

Przepełnia mnie radość i wdzięczność za to wszystko, co jest dookoła.

Uznałam za stosowne podziękować Stwórcy i przyszedł mi taki wierszyk:

Dzięki Ci, Stwórco, za Twe hojne dary,
Za Mozarta, Beatlesów i dźwięk gitary,
Za wszystkie dary, co nam zsyłasz z nieba,

Ty wiesz dokładnie, czego nam potrzeba!

piątek, 25 lipca 2014

najlepszy mąż

twarożniki litewskie

Nie wiem, czy tak się te placuszki nazywają, ale robione są jak nasz sernik, tylko się smaży małymi porcjami. Bardzo dobre. 
Od kilku dni jestem na Litwie. Jem tutaj same kasze, bardzo na słodko. Może dzieciom to by smakowało, ja mam lekki przesyt.
Brakuje mi jajek. Och tak bym zjadła jajecznicę. Ale nie byle jaką. Taką jajecznicę, jaką robi mój kochany mąż.
Za nim też tęsknię.  Ale….! Czy bardziej za mężem , czy za jajecznicą?
Za mężem. Zdecydowanie za mężem. Punkt dla męża…..
I marzenia się spełniają!!! Od razu pierwszego dnia w domu i …. Na śniadanie jajecznica na maśle! Pycha!
Mój mąż jest chyba najwspanialszy na świecie.

Jeśli rzeczywiście jest naj, to chyba trzeba by zrobić jakiś ogólnoświatowy konkurs.

Ale niby jak? Miałabym zjeść jajecznicę wszystkich mężów na świecie???

To, że ON jest najwspanialszy dla mnie, to wiem tylko ja- i to wystarcza.

Pomysł z konkursem odpada!

wtorek, 22 lipca 2014

Litwa-edukacyjnie

Przez ostatnie 5 dni odbyłam bardzo ciekawą podróż na Litwę. Byłam w okolicach Kowna na niewielkiej wsi z ośrodkiem wypoczynkowym. Wieś niestety bardzo uboga, domy jak w Polsce wiele lat temu.

Litwini całkiem dobrze mówią po rosyjsku a i po polsku się zdarza, że ktoś się znajdzie. Są i tacy, którzy tęsknią za Polakami i uczą się polskiego przez radio i telewizję.

Na Litwie edukacja wygląda obecnie podobnie jak u nas.
Obecny system edukacyjny został wprowadzony w 1990r i jest  niezależny od ZSRR.
Językiem urzędowym jest litewski, ale do niedawna dzieci mniejszości narodowych m.in.Polacy mogły uczyć się języka polskiego w szkołach. Teraz to się zmienia. Dzieci chodzą do szkoły od 7 roku życia, mają najpierw podstawówkę przez 4 lata, a potem szkoły średnie I stopnia, zawodowe i studia. Troch zachodzą na siebie lata, więc nie jest to po kolei, tylko się wybiera.

Szkoły są państwowe i bezpłatne.

Na Litwie edukacja domowa była dozwolona , ale dwa lata temu zamknięto tę możliwość i teraz tylko dzieci chore mogą się uczyć w domu.

Rodzina wszędzie jest rodziną: mama, tata i dzieci. Niestety coraz ich mniej. Coraz więcej rozwodów i emigracja zarobkowa na dużą skalę na wyspy.

Ludzie życzliwi i wspaniali.

Niemen piękny jak u Orzeszkowej (jeśli ktoś czytał).

piątek, 30 maja 2014

Założenia NLP- spojrzenie na efekty

Spojrzałam na założenia NLP z punktu widzenia wiary w Jezusa.

Mówi się, że założenia NLP opiera się na pewnych zasadach i że te zasady są jednak elastyczne. Należy je uznać nie tyle za bezwzględnie prawdziwe (słuszne) ile na użyteczne.

Oto 5 głównych założeń:

1. Mapa nie jest terenem.
Każdy z nas tworzy sobie zbiór przekonań, który jest dla niego prawdziwy. Każdy odbiera świat innymi oczami. (Do tego momentu wszystko się zgadza. Brzmi niegroźnie. )
Mapa to nie rzeczywista prawda o świecie, tylko subiektywna interpretacja. Każdy ma inną mapę.

Tylko, co z tego wynika?
Wszystko może być mapą. Nawet religia. To założenie przeczy temu, co powiedział Jezus: "Ja Jestem Drogą, Prawdą i Życiem". On jest Drogą. Wg NLP to nie jest prawda. Nie uznaje się Prawdy Objawionej przez Boga. WG NLP Jezus sobie tak tylko mówił, bo to Jego mapa. Tak On postrzegał rzeczywistość. Innymi słowy: coś Mu się przyśniło.
W NLP możemy zanegować wszystko w sposób bardzo logiczny. Wszystko, co umysł wymyślił. Bo to tylko jego mapa. Panuje relatywizm.
W NLP zdanie: "terroryzm jest słuszny" - to tylko opinia. To jakaś czyjaś mapa. Nie można z tym dyskutować.
Można wyczyścić komuś mózg, powstanie pusty teren- możemy wprowadzić (imputować) wszystko. To już nie science fiction To rzeczywistość.

To przeczy powiedzeniu Jezusa: tak znaczy tak, nie znaczy nie" i "nie bądźcie letni".

2. U podstaw wszystkich zachować leżą pozytywne intencje.

Tłumaczenie jest takie, że wszystko ma pozytywne intencje? Czy na pewno? I czy wszystko? A szatan? Czy ma dobre pozytywne intencje? Przecież zależy mu na zniszczeniu! To wpuszczenie złego tylnymi drzwiami.

3.Możliwość wyboru jest lepsza niż jej brak.

Bóg dał nam WOLNĄ WOLĘ nie po to byśmy zaspokajali swoje zachcianki, ale po to byśmy świadomie wybierali, by być bliżej Boga.

W NLP im więcej wyboru tym lepiej. Nacisk jest położony na paniczne szukanie wolności. Wolności nie rozumianej jako wolność od lęku, przemocy , wojny, czy złych nawyków. Ale wolność rozumiana jako róbmy wszystko, co nam wolno: wywalajmy ławki, oplujmy rodzica, bo tak jest zabawnie i zobaczymy, co się stanie, sięgnijmy po narkotyki, bo tego jeszcze nie braliśmy, wolność od zasad, wolność od religii, wolność od ... siebie.
W NLP mówi się,  że jedna droga to brak możliwości. (a małżeństwo???)
dwie drogi - to dylemat ( a dobro i zło???)

Efektem jest chaos i chciwość (chcę jeszcze więcej).

4. Treść komunikatu określa reakcja odbiorcy.

Nie można się nie komunikować. Zawsze się jakoś komunikujemy. No cóż, gdyby treść tego, co mówił  do nas Jezus miała być oceniana na podstawie reakcji apostołów lub nas samych, to ponieważ nasze rekcje są często otwarciem szeroko ust (to znaczy "nic nie rozumiem, bo robię zupełnie co innego") treści wypowiadane przez Syna Bożego nie mają sensu. Prawda, którą nam daje jest kłamstwem.???

Wszystkie przytoczone tutaj założenia NLP są fałszywe, więc posługując się logiką matematyczną, całe twierdzenie jest fałszywe!

NLP i jego techniki wymyślone przez jakiegoś amerykańskiego psychologa są zamachem na naszą czystą psychikę. Kłamstwem, że można SOBIE SAMEMU wszystko poukładać i nie potrzebujemy do tego żadnej tam religii, a już na pewno żadnego boga. Tylko robimy boga ze swojego umysłu i siebie samych.

Na szczęście dla nas Bóg przewidział takie sytuacje i wyciąga każdego, kto się zwróci do Niego po pomoc.

cdn...

piątek, 23 maja 2014

Czy NLP działa?-historia prawdziwa

Opiszę tutaj sytuację, która mi się przydarzyła parę miesięcy temu.

Byliśmy z przyjaciółmi za granicą na wspaniałej wycieczce. Dzień był przepiękny, słońce oświetlało swoimi promieniami włoskie ulice, kościoły, place...
Właśnie podziwialiśmy jeden ze wspaniałych kościołów , gdy zadzwonił telefon. To kolega naszych przyjaciół. Nie mógł się do nich dodzwonić, więc zadzwonił na mój telefon i poprosił Gosię.

Gosia się ucieszyła słysząc w słuchawce głos kolegi, ale w miarę trwania rozmowy twarz Gosi przybierała wyraz coraz bardziej zatroskanej. Już wiedziałam, że stało się coś ważnego i niedobrego. Po kilku chwilach wiedziałam, że stało się coś strasznego, chociaż Gosia była bardzo spokojna.

Odłożyła telefon i powiedziała tylko, że jej córka miała wypadek samochodowy i jest po operacji RATUJĄCEJ ŻYCIE. Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć, jak ją pocieszyć, jak zadziałać, co robić.
Jest 1000 km od dziecka, dziecko jest gdzieś w szpitalu, połamane, zmasakrowane, pokrwawione i nie wiadomo, czy przeżyje. Taka świadomość jako dla rodzica jest chyba straszna.

Co w takiej chwili poradziło by nam sławne NLP?

1.Zastosuj dysocjację od tego "problemu".
2.Udawaj, że jesteś w kinie i oglądasz to dziecko  jak na scenie.
3.Zastosuj kolory: pomniejsz obraz i wyślij go w kosmos albo na bezludną wyspę...

Trochę groteskowe, prawda?

A Gosi reakcja na to zdarzenie wiele mnie nauczyła: najpierw zapytała "Jaka jest Twoja wola, Panie?"
Potem zapytała, gdzie jest najbliższy Sakrament.
W ten sposób wiele osób, z którymi tam byliśmy przeszło swoje ponowne nawrócenie: modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa. I pokora!

Lekarze nie dawali zbytniej nadziei na przeżycie. Samochód został skasowany, miała olbrzymie obrażenia wewnętrze, w tym złamany kręgosłup.

Dzisiaj po wypadku nie ma prawie śladu. Dziewczyna powracała do zdrowia w zadziwiająco szybkim tempie!

Jej córka stała się świadectwem dla wielu lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantów, dla nas. Stała się otwartą księgą, w której czytaliśmy Słowo Boga. Czyny Boga, który odpowiedział na naszą modlitwę. Owoce takiego zdarzenia są daleko większe. Dzisiaj czytasz to Ty:-))

Opinia o NLP

NLP czyli neurolingwistyczne programowanie umysłu jest dla wielu bardzo kuszące.
Obiecuje szybkie rozwiązania prowadzące do poprawy życia osobistego, zawodowego czy finansowego. Któż bowiem nie chce być bogaty??? Albo niezależny finansowo?

NLP deprecjonuje życie rzeczywiste, sprowadza się do mechanizmów działania.
Pozbawia życia miłości, akceptacji stanu rzeczy, twierdząc, że wszystko jest do naprawienia poprzez inne spojrzenie na to (tutaj chodzi o zmniejszanie, zwiększanie obrazów mentalnych, dodawanie, zmienianie kolorów... i inne techniki programowania umysłu).

NLP wyłącza przebaczenie, jako istotny, najważniejszy element uzdrowienia psychicznego i fizycznego. Zna jedynie korzyści manipulacji, budując w człowieku egocentryzm.

Problemy traktuje jako sprawy do rozwiązania ( i to wszystkie).

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdy człowiek zacznie się rozwijać technikami NLP zapomni o Bogu. Bo będzie mógł sobie wszystko sam poukładać. I nikogo do tego nie potrzebuje.
A przecież nasz wzrok powinien być skierowany na Boga.

O NLP nie ma nic w Piśmie Świętym.

W NLP używa się słów trans zamiast hipnoza. Z punktu widzenia duchowego trans to nic innego jak hipnoza. I w transie i w hipnozie wyłącza się WOLNĄ WOLĘ, którą dostaliśmy od Boga.
Pytanie: komu oddajemy swoją WOLNĄ WOLĘ?

Nie chodzi o to, by być biernym. Chodzi o to, by być świadomym. Trzeba się odwoływać do miłości i do Pana Boga.

NLP wyklucza Boga. Religię uznaje za zbiór przekonań, które przecież można zmienić. Tutaj nie chodzi o zbawienie, ale o polepszenie sobie życia doczesnego. Nie ma czegoś takiego jak altruizm, czy życzliwość. Wszystko ocenia się korzyściami- z czegoś lub kogoś.

To pokusa łatwej zmiany życia. Łatwego zysku.