Jako, że moje życie się nieco odmieniło,to i strona www musiała się zmienić. Zapraszam na nową stronę, na której piszę o edukacji: www.DorotaPiwowarska.pl

A to jest mój blog, który pisałam od 2007r.
To strona o edukacji. O edukacji niekonwencjonalnej, ciekawej. Niekoniecznie regularnej i systematycznej, ale na pewno twórczej i zabawnej.
A o domowej w szczególności. Piszę ją jako mama dwojga dzieci , które były nauczane tą metodą .
Jeśli jesteś rodzicem, który troszczy się o swoje dziecko , i dla którego system szkolny nie ma oferty edukacyjnej lub jeśli jesteś nauczycielem i czujesz, że w sobie pasję do nauczania a system
szkolny Cię ogranicza, to zapraszam Cię do lektury mojego bloga.

Zamieszczam tutaj moje osobiste przemyślenia, różne informacje, rozwiązania wynikające z doświadczenia oraz
porady czysto praktyczne, nie stanowiące porad prawnych,
finansowych, psychologicznych.

piątek, 24 kwietnia 2009

Homeschooling to walka o dusze!

"Dziwny jest ten świat"- śpiewał Czesław Niemen. Aż chce się dodać, że coraz dziwniejszy!
Nasza grupa znajomych i przyjaciół bliższych i dalszych to ludzie sympatyczni, radośni i ciekawi świata oraz życzliwi. Trzymamy się takich ludzi.
Wiele się uczymy od siebie nawzajem. Podobno ludzie się przyciągają.
I takie polskie powidzenie: "Kto z kim przestaje, takim się staje". To też się spawdza.
Nasze dzieciaki będąc z nami stają się coraz bardziej radosne, spontaniczne, otwarte. Nie boją się pytać, gdy czegoś nie wiedzą, chętnie poznają nowych ludzi. Wielu naszych znajomych to osoby dużo starsze od nas, z którymi jesteśmy my i nasze dzieci po imieniu.
Ciekawe, że nikt się nie obawia, że straci "należny" im szacunek i raptem spadnie z piedestału ich autorytet.
Ja wiem, że autorytet i szacunek do siebie nie buduje się przez sztucznie podtrzymywany dystans na per "pan". wielu ludzi, szczególnie tych niezbudowanych w środku, niestety tego nie rozumie.
Ja dobieram sobie przyjaciół , znajomych i to ja wybieram z kim będę jeść kolację, z kim pójdziemy z mężem do kina, a z kim na tańce.
To ja decyduję o tym, z kim będę współpracować na co dzień. Jak ktoś nie nadaje na tych samych falach, to nie muszę z nim przebywać w tym samym pokoju przez 8 godzin dziennie! Przez 5 dni w tygodniu, przez miesiące i lata. Ludzie argumentują, że dziecko musi chodzić do szkołyżeby nauczyły się współpracy. Niestety w szkole nie uczą się asertywności, tylko pochwalana jest uległość- "Ustąp, bo jesteś starszy, mądrzejszy...".
To, nad czym się zastanawiam, to fakt, że dzieciom w szkołach narzuca się przebywanie ze wszsytkimi dziećmi w klasie i słuchanie przez 7 godzin dziennie różnych ludzi, którzy są często niezadowoleni z własnego poziomu życia, sfrustrowani, nie lubiący siebie, nie panujący nad swoimi emocjami.
Ci ludzie to nauczyciele. Tacy wykszałceni! Bo mają wykształcenie pedagogiczne! Więc ktoś naiwnie twierdzi, że to jest warunek konieczny i wystarczający do tego, żeby mieć prawo do wszystkowiedzenia.
To są osoby, które mają nauczać moje dziecko. Nie zdają sobie sprawy, że oprócz treści przekazują bardzo ważne komunikaty, którymi dziecko nasiąka jak gąbka.
Nauczyciel ma być wzorem!
Jego wiedza jak i POSTAWA życiowa powinna służyć dziecku dobrze.
A tymczasem, czego ono się uczy?: szkoła jest nudna. Nauka jest nudna. Praca na etacie jest okropna. Nie lubię siebie, bo jestem głupi. Nikt mnie nie docenia. Nie warto się uczyć. ie lubię innych. Życie jest niesprawiedliwe: jak nauczyciel się wścieka, to dobrze, jak ja mam zły dzień, to mam złą ocenę ze sprawowania! Nieuczciwość jest chwalona.
Co to za wartości???!!!
Czy ja chę, żeby moje dziecko przyjmowało aki system wartości? Po co???
w "celach edukacyjnych" dla języka polskiego w podstawie programowej jest napisane, żeby nauczyć dziecko wrażliwości na drugiego człowieka.
Co za bzdury! Interpretacja wierszy jest nudna i nikomu niepotrzebna. Czytasz wiersz i go czujesz, albo nie.
Ja czuję wiersze, ale nie czuję malarstwa.
Mój mąż je za to rozumie i podziwia.
Dlatego on zwiedza muzea, a ja robię zakupy i poznaję ludzi. Czy jestem przez to gorsza? Nie! Szanuję tych, co tworzą. Próbowałam wiele razy to poczuć. Ale mi się nie udało. Mój świat wewnętrzny jest inny.
Rozmawiamy z mężem i dzieći o sztuce. Ale nie wszystko mi się podoba. Nie mogę czegoś powiesić sobie w domu, bo nie pasuje do mojej duszy.
Czy to oznacza, że szkoła nie nauczyła mnie wrażliwości? NIE!
WRAŻLIWOŚĆ SIĘ MA! Z nią się człowiek rodzi! To jest ta cząstka naszego człowieczeństwa, która jest połączona z boskością. Tego nie można się nauczyć.
Tym bardziej, na drętwej często lekcji polskiego.
WYSTARCZY - NIE ZABIJAĆ!!!
Jak?
- Coś czuję, coś mi się nie podoba. Ale nie mogę tego wyrazić, bo jest to niezgodne z "programem". Niezgodne z tym, nad czym zachwyca się pani od polsiego. Gdzie tu miejsce na mją wrażliwość?
Należy stworzyć przestrzeń - do dialogu! Środowisko, w którym będziemy mogli "bezkarnie" i oczywiście w sposób pełny szacunku wyrażać swoje myśli i emocje.
Moja wrażliwość jest często wystawiana na próbę.
To, co podaje radio i telewizja, to, co czytam w necie, przyprawia mnie o mdłości!
To wszystko to jakiś straszny szum informacyjny, który ma zaburzyć to, co ja myślę i czuję w środku!
Świat pełen jest przemocy , brutalnych zachowań, wulgarnych słów i wszechogarniającego lęku.
Wszędzie zakładane są kraty, alarmy, monitoringi , podsłuchy.
Ludzie boją się już samych siebie.
Obserwuję jakąś zbiorową psychozę. Jakąś globalizację strachu. A jeśli jest strach- potrzebna jest kontrola.
Po co to wszystko?
Czy ktoś za tym stoi? Ktoś chce decydować o tym, co będę jadła na śniadanie, w jakim proszku wypiorę dziś bluzkę.
JA SIĘ NIE ZGADZAM!
Wiem, że mam wybór. Mogę wybrać , czy dam się wciągnąć w lęk, czy nie.
Jeśli masz wiedzę, jeśli możesz coś przekazać następnym pokoleniom, jeśli masz niezachwianą wiarę w miłość, zdrowie, sprawiedliwość, to wiesz, jak się bronić przed manipulacjami.
Ja nie mam wątpliwości!
Wiem ,że jest coraz więcej ludzi, którzy są już tym zmęczeni, którym telewizja nie ma już nic do zaoferowania. Nie jedzą hamburgerów i frytek.
Po mału widać zmiany. Telewizja wprowadza więcej kanałów edukacyjnych i przyrodniczych. Czytam wiele budujących artykułów prasowych i książek.
"Dziwny jest ten świat", ale to ja trzymam pilota w ręku i to ja decyduję o tym, który kanał będę oglądać.
To ja decyduję , którymi treściami będę programować swój umysł. Tym samym to ja tworzę swoją rzezcywistość.
Homeschooling to wybór programu, który oglądamy, który nam dla nas wydaje się najlepszy.
Ja nikogo nie namawiam. I nie lubię też, jak ktoś mnie próbuje na siłę przekonać, co jest najlepsze dla mojego dziecka.
Homeschooling tak naprawdę to walka o duszę młodego człowieka. To pokazywania świata od strony wartości, od strony tego, cp jest w życiu ważne.
CHCĘ , ABY MOJE DZIECI WYRASTAŁY W ŚRODOWISKU PRZYJAŹNI, MIŁOŚCI I SPRAWIEDLIWOŚCI. ŻEBY UMIAŁY PORADZIĆ SOBIE W ŻYCIU Z PROBLEMAMI I KONFLIKTAMI, KTÓRE JE CZEKAJĄ.
MAJĄC ZDROWE KORZENIE, MOGĄ SIĘ WZBIĆ W POWIETRZE I SZYBOWAĆ, DOKĄD CHCĄ.
A ja nie będę się obwaiała, że padną ofiarą nałogów, złego towarzystwa czy bezrobocia.
Muszą wiedzieć, że zawsze mają wybór. Że ja w nie wierzę, że będę je kochać zawsze. Cokolwiek w życiu zrobią, nie pozbawię ich POWIETRZA- MIŁOŚCI RODZICIELSKIEJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz