Czy filozofia „idź do szkoły, zbieraj dobre oceny, żebyś mógł potem znaleźć firmę, w której będziesz mógł się zatrudnić”- jest tym, o co nam chodziło?
10 lat po ukończeniu studiów śmiem poważnie w to wątpić. Na spotkaniu absolwentów zastanawiałam się nad losami uczniów tych zdolnych i tych tak zwanych „złych”.
Jakie wnioski?
Ci grzeczni, spokojni, którzy umieli się dostosować do systemu szkolnego są najczęściej nauczycielami, lekarzami, prawnikami… mało kto zarabia powyżej średniej krajowej, w większości są sfrustrowani i narzekają na cały świat.
Była też niewielka grupka osób, które prowadzą własne biznesy, podróżują po świecie i wiodą całkiem ciekawe życie towarzyskie. Te kilka osób pełniło w szkole rolę tych „gorszych”. Zbyt ruchliwi, zbyt gadatliwi, zbyt szczególni, zbyt niedopasowani do systemu…
Zastanawiałam się, gdzie jestem ja i czego chcę dla moich dzieci?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz