Prześledźmy literaturę z klasy I gimnazjum:
„O Etruskach” Zbigniewa Herberta instaluje nam w głowach:
…. My, którzy jesteśmy dziedzicami zbrodni (my, czyli kto dokładnie? Ja, ty …? Ja nie chcę być dziedzicem zbrodni!!! Dlaczego ktoś imputuje mi taki pogląd na mój temat!!! Odcinam się od tego, to pogląd samego autora i jego wewnętrzny osąd na swój temat) .. i przemilczeń, staramy się wymierzyć sprawiedliwość (Czy przypadkiem nie robimy z siebie kogoś w rodzaju samego Boga! Jak możemy wymierzać sprawiedliwość!!!) przeszłości; przywrócić głos wielkim niemowom historii, ludom, którym nie powiodło się w dziejach.
(I tu znów osąd! Jak można kogoś tak oceniać. Tak negatywnie. Skąd mamy wiedzieć, że im się nie powiodło i kto nas upoważnił do takiego sądu nad cywilizacją, o której nic nie wiemy!)
i jeszcze to: „wielkim niemowom historii”. Cóż za ocena bez pokory wobec naszych własnych słabości. A jeśli historia do nas mówi, krzyczy, a my jesteśmy ślepi i głusi, to jak w takim razie mamy nazwać siebie????
Czy chodzi o przywrócenie głosu tym niemowom, czy też zamknięcie naszych własnych ust i nadstawienie uszu? Może wtedy człowiek więcej by się dowiedział o innych i o sobie samym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz