Jako, że moje życie się nieco odmieniło,to i strona www musiała się zmienić. Zapraszam na nową stronę, na której piszę o edukacji: www.DorotaPiwowarska.pl

A to jest mój blog, który pisałam od 2007r.
To strona o edukacji. O edukacji niekonwencjonalnej, ciekawej. Niekoniecznie regularnej i systematycznej, ale na pewno twórczej i zabawnej.
A o domowej w szczególności. Piszę ją jako mama dwojga dzieci , które były nauczane tą metodą .
Jeśli jesteś rodzicem, który troszczy się o swoje dziecko , i dla którego system szkolny nie ma oferty edukacyjnej lub jeśli jesteś nauczycielem i czujesz, że w sobie pasję do nauczania a system
szkolny Cię ogranicza, to zapraszam Cię do lektury mojego bloga.

Zamieszczam tutaj moje osobiste przemyślenia, różne informacje, rozwiązania wynikające z doświadczenia oraz
porady czysto praktyczne, nie stanowiące porad prawnych,
finansowych, psychologicznych.

środa, 26 stycznia 2011

Artykuł z "Dziennika Łódzkiego", z końcówką ode mnie:))

-Jak można nauczać na lekcjach przyrody o liściu, jeśli dziecko 
siedzi sztywno w szkolnej ławce? - pyta Dorota Piwowarska, matka dzieci nauczanych poza szkołą , w edukacji domowej. Jej dzieci  o drzewach uczą się w parku albo w lesie, a o stylach  architektonicznych   różnych epok opowiada im tata, gdy zwiedzają kościoły i na rodzinnych  wycieczkach. 
Dzieci w rodzinie Piwowarskich jest dwoje. Najpierw pojawiła się  Agnieszka, która ma dziś 14 lat, dwa lata później urodził się  Bartosz. Oboje  w wieku 6 lat umieli  już czytać, w pierwszych 
klasach wykonywała polecenia nauczyciela dużo szybciej niż inne dzieci.
- Rodzice wybierają edukację domową z różnych przyczyn. W przypadku  Agnieszki szkoła nie potrafiła wypracować oferty dla ucznia zdolnego.  Nad lekturami, których przeczytanie  zajmuje  dzieciom z bólem  kilka tygodni, Agnieszka spędza kilka godzin - opowiada  pani Dorota  Piwowarska. Gdy jej córka ukończyła trzecią klasę podstawówki, obie postanowiły dać szansę szkole prywatnej. - Ale tam Agnieszka czuła, że to szkoła chce mieć z niej korzyść,  nieustannie naciskając  na start w przeróżnych konkursach i  olimpiadach, zamiast dać jej coś od siebie - twierdzi pani Dorota. Po  długich poszukiwaniach i nieudanych doświadczeniach z państwowymi i niepublicznymi placówkami 
cała rodzina  postanowiła spróbować edukacji  domowej.
Według ustawy o oświacie , dziecko może „spełniać obowiązek szkolny poza szkołą” a rodzic ma prawo przejąć kontrolę na nauczaniem  dziecka, jeśli formalnie zapisze je do szkoły, której dyrektor zgodzi  się na takie rozwiązanie.- Według niektórych to prawie niemożliwe, ale ja twierdzę, że trzeba  po prostu umieć rozmawiać z ludźmi - mówi Dorota Piwowarska. Do  wybranego dla Agnieszki gimnazjum zabrała laptopa z przygotowaną  godzinną prezentację o swoich doświadczeniach w edukacji domowej i pomysłach na różne projekty. Nauczyciele do dziś są  przekonani do pomysłu Piwowarskiej "pół na pół", ale, co  najważniejsze, dyrektor gimnazjum powiedział "tak".
- Teraz wstajemy, gdy odzywa się nasz zegar biologiczny - opowiada o zwykłym 
dniu pani Dorota. - Jemy śniadanie, na pewno zdrowsze od kanapek  szykowanych do szkoły. Czasami mąż wstaje dużo wcześniej, żeby popracować zanim obudzi się rodzina.
Potem nauka. Przedmioty dzielimy na  "książkowe" i "projekty". Na tych pierwszych szykujemy się do  egzaminów w szkole na koniec każdej klasy, obowiązkowych dla dzieci 
edukowanych domowo. Zaś właśnie "projekty" to wycieczki, wyjazdy  czy wyjścia , np.
do muzeów (wybieramy te interaktywne, bo są ciekawsze). Po obiedzie dzieci oglądają filmy, chodzą na zajęcia,  realizują własne  pasje. Agnieszka jest uzdolniona plastycznie i już dziś wie, że chce 
zdawać na architekturę. Bartosz ma konstrukcyjny umysł, przepada za  samolotami, ale też jest bardzo wrażliwy- kocha przyrodę!
Według Doroty Piwowarskiej, rozległa wiedza dziecka  czasem sprawia mu  problemy, gdy przychodzi do zdawania obowiązkowych egzaminów. - Bartosz trafił na polecenie, w którym miał wymienić dwie cechy  sprawiające, że ryby są przystosowane do życia w wodzie. Ale on tych  cech zna dziesięć i nie mógł zdecydować, jakie z nich są  najważniejsze. W końcu nie wpisał nic i dostał z tego zadania zero  punktów - opowiada pani Dorota.
Egzaminy na koniec każdej klasy mocno irytują rodziców zdecydowanych 
na edukację domową.- Dzieci chodzące do szkoły po klasówce zwykle mogą zapomnieć 
przerobiony pod jej kątem materiał. Nasze dzieci w kilka czerwcowych 
dni są sprawdzane z całego roku ze wszystkich przedmiotów - 
wyznaje  Dorota Piwowarska, -przypomina to sesję egzaminacyjną, ale już dawno daliśmy sobie radę ze stresem.  Wyniki egzaminów? Czwórki i piątki. I to zasłużone!

Alternatywne podejście do edukacji zmieniło też życie zawodowe mamy 
Agnieszki i Bartosza. Zauważyła, że nauczanie sprawia jej prawdziwą 
przyjemność. Jest samoukiem z dziedziny najnowszych osiągnięć naukowych budowy i funkcjonowania umysłu, psychologii i edukacji. Łączy teorię z praktyką. Ukończyła też kursy trenerskie  i założyła  w Łodzi oficjalny  "Klub  Edukacji  Finansowej Cashflow". Na stronie www.cashflowlodz.com można znaleźć oferty  spotkań klubowych oraz
szkoleń dla dorosłych, studentów i dzieci. Jest nawet   program dla szkół autorstwa pani Doroty.
- Moim zdaniem uczeń nie  musi wiedzieć, co to jest imiesłów bierny, ale zasady gospodarowania własnymi pieniędzmi powinien znać - mówi Piwowarska. -Problem w tym, że ta wiedza jest nudna i wprowadzana nudnie, a ja to robię poprzez zabawy i gry i wchodzi łatwo!  Twierdzi, że gdyby nie przygoda z  edukacją domową, nie odnalazłby swojej prawdziwej pasji: szkolenia  innych.  Z drugiej strony ogrom czasu poświęcany Bartoszowi i 
Agnieszce, sprawia, że ich rodzice często nadganiają zaległości w  pracy po nocach.  To oczywiście ich wybór.
Edukacja domowa jest jedną z odpowiedzi na nauczanie własnego dziecka.  – I niekoniecznie musi się odbywać w domu. Tworzą się małe społeczności , które albo pracują w grupach albo zakładają małe szkoły , które traktują dziecko podmiotowo i dają więcej swobody. Bo o jednostkę tu naprawdę chodzi!

1 komentarz:

  1. Szkoda, że nie da się wypracować jakiegoś systemu, w którym wszystkie dzieci mogły by sie uczyć w zgodzie ze swoim rytmem. Polska szkoła jawi mi się jako barbarzyństwo, niestety nie wszyscy mogą odniej uciec...

    OdpowiedzUsuń