Jako, że moje życie się nieco odmieniło,to i strona www musiała się zmienić. Zapraszam na nową stronę, na której piszę o edukacji: www.DorotaPiwowarska.pl

A to jest mój blog, który pisałam od 2007r.
To strona o edukacji. O edukacji niekonwencjonalnej, ciekawej. Niekoniecznie regularnej i systematycznej, ale na pewno twórczej i zabawnej.
A o domowej w szczególności. Piszę ją jako mama dwojga dzieci , które były nauczane tą metodą .
Jeśli jesteś rodzicem, który troszczy się o swoje dziecko , i dla którego system szkolny nie ma oferty edukacyjnej lub jeśli jesteś nauczycielem i czujesz, że w sobie pasję do nauczania a system
szkolny Cię ogranicza, to zapraszam Cię do lektury mojego bloga.

Zamieszczam tutaj moje osobiste przemyślenia, różne informacje, rozwiązania wynikające z doświadczenia oraz
porady czysto praktyczne, nie stanowiące porad prawnych,
finansowych, psychologicznych.

wtorek, 10 marca 2009

Co osiągnęliśmy?

Co osiągnęliśmy do tej pory?
Dzieciaki, choć może to się komuś wydaje dziwne, zaczęły się śmiać! Przez te wszystkie lata, kiedy chodziły do szkoły były raczej znudzone niz zaciekawione, zamknięte niz roześmiane. Bardziej akuratne i spłoszone przy obcych.
Zastanawiało nas z mężem to, że gdy chodziły do przedszkola, bardzo często zadawały pytania odnośnie otaczającej rzeczywistości. Potem dzieci trafiły do szkoły i nie mogły juz zadawać pytań, bo to pani w szkole zawsze mówiała, albo pytała. Gdy dziecko nie wiedziało, było postrzegane za głupka lub nieuka!
Ostatnio coraz częściej padają bardzo ciekawe pytania, na które coraz częściej nie znam odpowiedzi. Czasem się tylko domyślam, ale muszę przyznać, że nie wiem.
Ostatnio tata też musiał się do tego przyznać.
Cieszy nas, że "uczeń przerósł mistrza"! Przyjmujemy to z pokorą wobec wiedzy naszych dzieci i ogromu tego tajemniczego, pięknego Świata.
Dzieci więcej się śmieją! Nie tylko wariując z rodzicami, ale tak po prostu - z siebie.
Przychodzą do nas zafascynowane jakąś nową informacją wyczytaną gdzieś w jakieś książce.
W dzisiejszym świecie jest tak mało zwykłej radości i spontaniczności!
Dzisiaj oglądaliśmy ciekawy film z serii "Poszukiwacze skarbów" o Angkorze Wat, a nasz syn grzebał w necie szukając najprzeróżniejszych maszyn latających produkcji wszelakiej.
Co chwila dało się słyszeć salwy podziwu i zaciekawienia: Wow!!! o cie...! A tata, zobacz!
Mam takie wrażenie, że dzieciaki się jakby otworzyły.
Musieliśmy na to czekać prawie dwa lata, ale się udało!

Zaczęła powracać kreatywność i radość.

Jak widzę moje dzieciaki takie radosne, to aż przykro mi się robi, gdy muszę je przepytać z odmiany przez przypadki, albo wzory na pola figur płaskich, nie mówiąc o wojnach światowych.

1 komentarz:

  1. U nas podobnie. Ostatnio Agatka zasypuje mnie pytaniami z serii: "dlaczego?" A ja do tej pory myślałam, że dzieci z takich pytań wyrastają.
    Pozdrawiam serdecznie
    Halina - mama Agatki
    www.wyspaskarbow.blox.pl

    OdpowiedzUsuń